środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 8.

Pamiętajcie o komentarzach!! ;)
"- Nie , to znaczy możemy się spotkać wcześniej. - Zbyt łatwo mu ulegam.
- No to dobrze. Jutro o 14 pasuje  ?- Zapytał zadowolony.
- Tak.. Myślę,że tak..- odpowiedziałam szybko. Za szybko.
- No to do zobaczenia Mag.-Pożegnał się. Kocham jak tak do mnie mówi.
- Do zobaczenia Jus.- Uśmiechnęłam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Magda, ty się coraz bardziej zakochujesz. Nie może tak być."

 Od samego rana chodziłam podekscytowana spotkaniem z Justinem. Wiedziałam ,że muszę wyglądać ładnie ale nie przesadnie. Przecież nie może pomyśleć ,że się dla niego stroję , nie?

 Wstałam z łóżka i pobiegłam pod prysznic. Wyszłam z kabiny i otuliłam swoje ciało ręcznikiem , po czym udałam się do pokoju, wsunęłam na siebie czarną koronkową bieliznę, którą kupiłam przed zakończeniem roku na zakupach z Adą. A co do Ady...mamy się spotkać zaraz po mojej randce z Justinem. Ubrałam na siebie wybrany zestaw i wzięłam się za makijaż. Gotowa zeszłam na dół i przygotowałam sobie płatki z mlekiem. Jeżeli na śniadanie są płatki to znaczy,że dzień będzie zajebisty. Pojedzona wrzuciłam talerz do zmywarki i skierowałam się do salonu pokazać się Dawidowi. Chciałam by to on ocenił czy wyglądam dobrze.
-Hej skarbie !- krzyknęłam i cmoknęłam go w policzek.
- Hej, jak tam ?- odpowiedział uśmiechnięty i zmierzył mnie wzrokiem. -Wybierasz się gdzieś?-Dodał po chwili.
-Tak. Wychodzę z kolegą.- Uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Czy te spodnie nie są za krótkie jak na spotkanie z kolegą ? - Popatrzył na mnie i dał nacisk na ostatnie słowo.
- Nie nie są za krótkie. Wiesz co? Miałam nadzieje ,że ucieszysz się , że w końcu się z kimś spotykam. Ale ty oczywiście swoje. Przepraszam Dav ale nie jesteś moim ojcem i nie możesz za mnie decydować w co mam się ubierać!- Krzyczałam.
-Wiem ,że nie jestem Twoim ojcem ale jakbyś nie zauważyła to choć trochę staram się Ci go zastąpić!- Również krzyczał. Patrzyłam na niego z łzami cisnącymi się do oczu. Myślałam ,że to koniec kłótni lecz on znów się odezwał.
- Ahh no tak zapomniałem. Ty nie zwracasz uwagi na to co się dla Ciebie robi. Jesteś cholernie  zapatrzona w swoją pieprzoną osobę. I może gdyby nie ty to rodzice by teraz z nami byli ! I to oni by z Tobą rozmawiali!-Gdy usłyszałam to co mi powiedział , moje nerwy już puściły. Rozpłakałam się, nie docierało do mnie to co powiedział. Był zdenerwowany, a gdy człowiek jest zdenerwowany zawsze mówi prawdę. Nienawidzę go.
- Nienawidzę Cie. - Popatrzyłam na niego ze wściekłością i żalem wymalowanym na twarzy. -Tak cholernie Cie nienawidzę. - Dławiłam się łzami ale nadal na niego patrzyłam.
- Mag... Przepraszam.Wiesz ,że nie miałem tego na myśli.- Ominął sofę i kierował się w moją stronę a ja cofałam się w tył.
-Miałeś to na myśli. Tak dawno chciałeś mi to powiedzieć. Czuje to. I wiesz co jeszcze czuję ? - Patrzył na mnie i czekał aż kontynuuję.- Czuję ,że straciłam rodziców i straciłam najbliższą mi osobę. Ciebie.- Widziałam jak chciał coś powiedzieć ale pokręciłam tylko przecząco głową.
-Nic nie mów. Wszystko już wiem. - Odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z domu.
 Cholera. Miało być tak idealnie. Miałam spotkać się z Justinem , spędzić cudowny dzień w jego towarzystwie. Miałam się świetnie bawić. A zamiast tego siedzę pod drzewem na łące za domem i ryczę. Dzięki Dav. Pomogłeś. Wszystko się posypało. Kocham Dawida, ale chyba nigdy nie wybaczę mu tego co powiedział. Czy to na serio była moja wina ? Czy to ja zabiłam moich rodziców? Jestem pojebana.
  Wzięłam mój telefon i i chciałam zadzwonić do Justina.Chciałam powiedzieć co się stało. Chciałam by mnie przytulił i powiedział ,żebym to olała. Ale nie mogłam , nie mogłam tak po prostu powiedzieć mu co stało się w moim życiu zanim on się w nim pojawił. W tym momencie mogłam tylko zrezygnować ze spotkania i zaszyć się gdzieś , gdzie miałabym spokój od Dawida i wszystkich problemów. Chociaż na jakiś czas. I nawet mam już pomysł gdzie mogę się zatrzymać.


Cześć dziadku !- Krzyknęłam do słuchawki. Wiedziałam ,że dziadek zawsze był chętny na moje odwiedziny. Kochał mnie tak mocno jak ja jego. I chyba rozumieliśmy się jak nikt inny. Nie odwiedzałam go od śmierci moich rodziców. Więc to już prawie 3 lata. Pewnie jest obrażony.
 - Cześć kochanie ! Jak miło,że dzwonisz.- Byłam pewna ,że teraz się uśmiecha. Zawsze to robi.
-Też się cieszę ,że Cię słyszę. Słuchaj, mam teraz wakacje, więc chciałabym spędzić je po za domem. Czy mogłabym wpaść do Ciebie przynajmniej na tydzień? Bardzo mi na tym zależy. - Zapytałam go i czekałam na pozytywną odpowiedź.
- Wiesz ,że zawsze jesteś tutaj mile widziana. Ranczo tęskni za tobą. A najbardziej Michael.- Usłyszałam jak dziadek się śmieje.
- On jeszcze żyje ?!- krzyknęłam do słuchawki. Ahh tak... Michael to mój koń. Dziadek  zakupił mi go na moje 14 urodziny. Zawsze marzyłam by mieć własnego konia. OCZYWIŚCIE BIAŁEGO!
-Skarbie ! On jest równie silny jak jego pani. Żyje i ma się dobrze. - Zaśmiałam się i oparłam o pień drzewa. Cholera jest tak strasznie gorąco.
- To dobrze. Już nie mogę się doczekać aż wezmę go na małą przejażdżkę.- Wachlowałam się ręką. Umrę z tego ciepła, serio.
- To kiedy odwiedzisz swojego staruszka? - John zaśmiał się. Tak właśnie mój ukochany dziadek ma na imię. Jak na swoje 76 lat to bardzo dobrze się trzyma. Po śmierci babci był załamany ale szybko się pozbierał. Żył tą świadomością ,że babcia jest szczęśliwa tam gdzie jest.
- Myślę ,że po jutrze będę na miejscu. Wiesz.. droga daleka a jeszcze się spakować muszę. - Podniosłam się z trawy i spacerowałam po łące. Muszę jeszcze zadzwonić do Justina. Kurwa.
- Przyjedziesz sama ? A co z moim wnukiem ? Gdzie jest Dawid ? - Głos dziadka lekko zadrżał.
- Dawid jest cały i zdrowy. Po prostu ma dużo pracy i nie da rady jechać ze mną.- Bałam się ,że dziadek wyczuje małe kłamstwo z mojej strony. Ale bez potrzeby.
- Ahh no tak, jest już dorosły. Jestem też pewien ,że nie tylko praca go zatrzymuje. - Zaśmiał się głośno. - Ahh Ci mężczyźni.
-Haha. Tak , być może ,że nie tylko praca.-Odpowiedziałam mu śmiechem. - Ale pogadamy na ten temat jak już przyjadę.
-Dobrze kochanie. Czekam na Ciebie  z niecierpliwością. - Usłyszałam jak włącza telewizor.
- Kocham Cię dziadku. - To prawda. Bardzo go kocham.
- Ja Ciebie też skarbie. Do zobaczenia. - Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć , w słuchawce słychać było tylko sygnał zakończenia połączenia.
 Wiem , że dni , które spędzę Johnem , nie będą stracone. Wręcz przeciwnie. Gdy wrócę, będę mądrzejsza o wiele więcej. Zawsze tak było. Dziadek zawsze bardzo dużo ze  mną rozmawiał i poświęcał mi strasznie dużo czasu. A wiem jaki był dla niego cenny. Cieszę się , że jestem dla niego ważna. I dziękuje mu za to ,że tak bardzo się dla mnie poświęca.
 Chodziłam zdenerwowana po łące i zastanawiałam się czy mam zadzwonić do Justina. Wiem ,że do spotkania zostało niecałe 40 minut. Ale nie jestem pewna czy mam ochotę na nie iść. Gdyby nie Dav nawet bym się nad tym nie zastanawiała. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam jego numer. Raz się żyje, nie ? Pierwszy sygnał, drugi, trzeci... Już miałam się rozłączać gdy usłyszałam cudowny głos w słuchawce.
-Aż tak się niecierpliwisz? - Zaśmiał się głośno.
-Tak... to znaczy nie... właśnie o to chodzi,że..- Zacięłam się. Nie wiedziałam jak mam mu odmówić.
- Mów, bo zaczynam się martwić. - Jego głos stał się poważniejszy.
-Nie martw się. Chodzi o to ,że nie możemy się dziś spotkać.- Powiedziałam to zdanie jak najszybciej się dało.
- Co ? Dlaczego? Coś się stało?- Zadał milion nie potrzebnych pytań na sekundę.
-Nie ! To znaczy tak... Po prostu źle się czuję i nie jestem  stanie się spotkać. - Odpowiedziałam. Było mi cholernie przykro ,że tak go okłamuje. W sumie to w jakimś sensie mówię prawdę. Czuję się fatalnie.
- To może ja wpadnę do Ciebie  i się Tobą zajmę co ?- Cholera. Tego nie przemyślałam.
- Nie. Wiesz... naprawdę ,źle się czuję.Być może to jakaś grypa. A chyba nie chcesz być chory? - Zapytałam. Magda ty kłamczucho. Hmm ... coraz lepiej mi to idzie. Ze mną jest już cholernie źle.
- Nie boję się tego ,że będę chory. Będę u Ciebie za 20 minut. I nie ma gadania ! - Zachichotał i odłożył słuchawkę.  Co za cholerny skurwysyn! Jest taki uparty. Mam 20 minut na ogarnięcie się.
 Pobiegłam szybko w stronę domu , ale nie weszłam frontowymi drzwiami. Do środka dostałam się dzięki drzwiom kuchennym. Sprawdziłam salon i kuchnie. Zero śladu Dawida. Usłyszałam za to ,że u niego w gabinecie słychać jakieś odgłosy. Pewnie pracuje. Ktoś musi zająć się firmą.
   Pobiegłam schodami do góry i wpadłam do łazienki. Gdy stanęłam przed lusterkiem nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. DOSŁOWNIE.
     Poprawiłam szybko makijaż i włosy. Gdy już byłam gotowa, pobiegłam do pokoju zobaczyć która jest godzina. Była 14:10. Miałam 15 minut czasu. Chwyciłam telefon i napisałam smsa do Justina.
              "Jak już będziesz pod domem. Nie dzwoń dzwonkiem. Napisz mi smsa.
                                                                    Mag. ;)  "
 Nie chciałam by Justin stanął twarzą w twarz z Dawidem. Jeszcze nie teraz. Położyłam się na łóżku i czekałam na Biebera. Poczułam ,że mój telefon wibruje. Dostałam wiadomość.
                     "Jestem pod domem. Księżniczko spuść warkocz i daj wejść swojemu księciu do pokoju. JB"
   Co za debil. Zeszłam na palcach na dół i udałam się do głównych drzwi. Otwarłam je i zobaczyłam Justina uśmiechającego się do mnie.
 - Cześć piękna. Wpuścisz mnie do swojego królestwa ? - Zaśmiał się i puścił mi oczko.
- Umm.. Hej. Jasne. Wchodź. Przepraszam. - Poczułam ,że moje policzki nabierają czerwonych odcieni.
- Rumienisz się.. To słodkie.- Uśmiechnął się i cmoknął mnie w policzek.
-Przestań. - Szepnęłam i szturchnęłam go w ramie. - Chodź do góry. Tylko zachowuj się jak najciszej.
- Ugh... I tak jestem obrażony. To bolało.- Popatrzył na mnie z wyrzutem i rozbawieniem , które za wszelką cenę chciał ukryć.
- Dobrze. Panie obrażalski , zapraszam do mojego królestwa. - Zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękę. Ten idiota nie przewidział takiego ruchu i wygrzmocił na mój mięciutki dywan.
Wybuchłam głośnym śmiechem i pomogłam mu się podnieść.
- Tak. Śmiej się dalej ! Hahaha. Przecież to było takie zabawne. - Popatrzył na mnie po czym usiadł na łóżku.
-Masz rację , to było cholernie zabawne.- Zachichotałam i usiadłam obok niego.
-Masz ochotę na coś do picia?  -Zapytałam i skierowałam się do dzbanka z sokiem pomarańczowym.
- Ummm.. Jeżeli mógłbym prosić.- Popatrzył na mnie i posłał mi jeden z tych swoich czarujących uśmiechów.
- Sok pomarańczowy. Lubisz? - Zapytałam i zerknęłam w jego stronę.
- Uwielbiam. - Pokiwał głową.
- Cóż... Ja też. - Uśmiechnęłam się i podałam mu szklankę.
- Tak więc. Nie widzę ,by cokolwiek Ci dolegało. - Zmierzył mnie od góry do dołu i oparł podrapał się po brodzie. Cholera , kompletnie zapomniałam o tym by symulować.
-Ummm no.. Wzięłam tabletki przeciwbólowe i przestało. - Uśmiechnęłam się nie do końca przekonana tym czy mi uwierzy.
-Rozumiem. - Uśmiechnął się.
 Justin siedział u mnie dobre 2 godziny. Bardzo dużo rozmawialiśmy. Dowiedziałam się ,że ma dwójkę przyrodniego rodzeństwa. Obiecał mi ,że kiedyś mnie z nimi zapozna. Ja nie powiedziałam mu o tym co miało miejsce 3 lata temu. A on nie naciskał. Czuję ,że będziemy się świetnie dogadywać.
- Skarbie ja już będę się zbierał. Siedzę tutaj 2 godziny. - Uśmiechnął się  i zaczął wstawać. - Nie żeby mi się nie podobało czy coś. Ale muszę jeszcze pomóc naprawić ojcu samochód.
- Rozumiem. Szkoda ,że musisz jechać ale jakoś Ci to wybaczę.- Zaśmiałam się.
-Musisz. - Popatrzył na mnie.
- Ja wcale nic nie muszę. - Wystawiłam mu język.
- Musisz bo jak nie to inaczej będziemy rozmawiać. - Łobuzersko się uśmiechnął.
-Hmm... Jestem bardzo ciekawa jak. - Popatrzyłam na niego z założonymi rękoma.
- A tak!- Krzyknął i zaczął mnie łaskotać. Krzyczałam i błagałam żeby mnie puścił . Ale zrobił to dopiero wtedy gdy powiedziałam mu ,że mu wybaczam. Chore , nie ?
 Stałam właśnie w drzwiach i żegnałam się z Justinem.
- To jak widzimy się w tym tygodniu?-Zapytał mnie pełen nadziei.
-W tym tygodniu odpada... Jadę do Dziadka.Muszę odpocząć.- Uśmiechnęłam się do niego.
- Na jak długo jedziesz? - popatrzył na mnie smutny.
-Myślę,że nie dłużej niż 2 tygodnie. - posłałam mu ciepły uśmiech.
- Ale będę tęsknił.-Schylił głowę i patrzył na swoje buty.
- hahaha. Ja też.Ale obiecuję ,że jak wrócę to pierwsze co zrobię to spotkam się  z Tobą.- Cmoknęłam go w policzek.
-Ja mam taką nadzieję !- Popatrzył na mnie zadowolony.
-A teraz zmykaj bo już późno.A muszę się spakować jeszcze. - Puściłam mu oczko i podeszłam w jego stronę.
- Trzymaj się Mag. - Przytulił mnie do siebie.
- Ty również Justin.- Pocałowałam go w policzek a on pocałował mnie.
- Dobranoc. - powiedzieliśmy równocześnie. Czego wynikiem był wybuch śmiechu.
 Patrzyłam jak odjeżdża spod domu.. Pomachałam mu jeszcze i sama zniknęłam w swoim pokoju. Chwyciłam telefon i napisałam smsa do Ady.
  " Przepraszam ale nie dam rady się dziś spotkać. Wyjeżdżam. Będę za 2 tygodnie. Trzymaj się ;)"

Było mi przykro ,że nie zobaczę się z nią jeszcze przed wyjazdem. Ale cóż.. Moje spotkanie z Justinem się przedłużyło a teraz już na prawdę nie mam siły ani ochoty na rozmowy.
 Przebrałam się w piżamę i wskoczyłam pod kołdrę. Pierdzielę. Wiem ,że nie ma jeszcze 20:00 ale jutro muszę wcześnie wstać.

Dzień drugi.

Wstałam wyspana i wypoczęta. Jeszcze w piżamie wzięłam się za pakowanie. Przede mną dobre 5 godzin jazdy.Ale czego się nie robi by wypocząć. Gotowa pobiegłam pod prysznic, przebrałam się i umalowałam. Wzięłam moje walizki i postawiłam przed drzwiami pokoju.
  Zeszłam na dół i przygotowałam sobie śniadanie i kanapki na drogę. I tak muszę wstąpić do jakiegoś sklepu po coś do picia. Pojedzona pobiegłam na górę w celu zabrania swoich walizek. Schodząc po schodach usłyszałam przeraźliwy krzyk Dawida.
- Co Ty wyprawiasz?!- Stał na szczycie schodów i patrzył na mnie z przerażeniem.
- Wyjeżdżam.- Wzruszyłam ramionami. KARMA JEST DO BANI , CO ?

Komentarze!!! <3 u="">
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Znów zawaliłam sprawę. 

Rozdział jest jaki jest. Przepraszam was. W przyszłym tygodniu mam ferie więc myśle ,że 3 rozdziały nowe wpadną. Jak widzicie zestawy , które są ukryte pod wyrazami , sama tworzę. Narazie nie są to jakieś nie wiadomo jakie cudowne ale dopiero się uczę ;)


A  TAK W OGÓLE TO JAK SIĘ PODOBA TELEDYSK DO #CONFIDENT ? MI OSOBIŚCIE PODOBA SIĘ BARDZOOOOOO ! JUSTIN WYRYWA LASKI NA TAKIS <3 br="">
-MUCH LOVE. WASZA @ImYourAngel_JB
PS. JEST 02:55 W NOCY A JA DODAJE ROZDZ. POZDRO ;D

DO NASTĘPNEGO!

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 7

KOCHANI.ZOSTAWCIE KOMENTARZ!!!!!


"- Przepraszam. Daj mi swoją rękę. - wyciągnęłam do niego swoją dłoń i chwyciłam go za ramię. Zapisałam mu mój numer i odłożyłam długopis. 
- Dziękuję. Teraz będę do Ciebie wydzwaniał dopóki się ze mną nie umówisz. Ode mnie nie uwolnisz. - Puścił mi oczko  i cmoknął w policzek. Aww serio mi się podoba." 
 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


-Może wcale nie mam ochoty się  od Ciebie uwalniać ? - zapytałam. Przesuwając się bliżej jego twarzy.
-Na serio tak twierdzisz?- Nasze nosy praktycznie się dotykały. Był tak blisko.
-Umm... Przepraszam. Za dużo alkoholu. Może to znak ,że muszę się już zmywać. Za dużo gadam.- odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

   Minęły już dwa dni a ja nadal nie mam odwagi do niego zadzwonić. Po tym jak odprowadził mnie pod same drzwi mojego domu i po tym jak powiedziałam mu,że nie chce by to wszystko się tak skończyło, a  teraz nawet nie mam  ochoty się mu pokazywać. Jest mi cholernie wstyd. Nie popisałam się. Pewnie teraz myśli ,że jestem puszczalska. Nie rozmawiałam od tego czasu z Adą, bo nawet nie było jak.  Jest zbyt zajęta randkami z Ryanem i na mnie już nie ma czasu. Nie mam jej tego za złe. Rozumiem ,że to chłopak , na którym jej zależy i też nie chce jej tego spieprzyć , ale mogłaby się chociaż zapytać  co u mnie. Bo chyba na tym polega przyjaźń ,nie ? Nie powiem bo rozpoczęcie wakacji całkiem mi się podobało, za nie całe 2 tygodnie przeprowadzam się do Stratford. Cholernie boję się tego nowego i innego życia. Z dala od przyjaciół... w sumie to tylko 70 km drogi, ale przez to nie będę mogła spotykać ich codziennie tak jak teraz miałam w zwyczaju. Christian obiecał mi,że jak uzbiera odpowiednią sume to się do nas przeprowadzi. Mam nadzieje ,że tak będzie bo długo bez niego nie wytrzymam.
 
  Leżałam właśnie za domem , nad basenem z moim bratem i słuchaliśmy muzyki.
Chciałam się opalić by w Stratford nie pomyśleli ,że przyjechałam z kraju gdzie w ogóle nie świeci słońce.
- Nad czym tak intensywnie myślisz mała ? - Dawid obrócił się w moją stronę.
- Umm..tak ogólnie. Nad tym jak będzie w Stratford.Myślałeś o tym ? - zapytałam go , przyciszając muzykę.
- Szczerze mówiąc.. Cały czas nad tym myślę. Ale jestem pozytywnego zdania. - Uśmiechnął się do mnie i cmoknął w czoło. Właśnie za to go kocham. Jest taki pozytywny.
- Musi być dobrze. Inaczej sobie tego nie wyobrażam. Jestem troche przerażona szkołą i nowymi znajomymi. Ale mam nadzieję ,że wszystko się ułoży. Przecież jesteśmy razem , nie? A to oznacza ,że wszystko będzie zajebiście.- Przybliżyłam się do niego i położyłam się  na jego klatce piersiowej.
- Tak ! Jesteśmy najlepszym rodzeństwem pod słońcem. Zapamiętaj to. - Poczułam jak delikatnie bawi się moimi  włosami. Wie  ,że to uwielbiam.
- Mam do Ciebie pytanie brat. - Podniosłam się i usiadłam na wprost niego.
- Zawsze do usług. Mów mi tutaj co Ci leży na tym twoim serduszku. - Uśmiechnął się i usiadł krzyżując nogi tak jak ja.
-Spotkałam Justina. To znaczy tego chłopaka , który odprowadził mnie pod dom jakiś czas temu. - Odetchnęłam.
- Hmm...-Miał taką zamyśloną minę. - No tak coś kojarzę!
- No właśnie... Rozmawialiśmy dość długo i podaliśmy sobie nasze numery.. Ale on do dziś się nie odezwał.. Nie wiem czy on czeka na ten krok z mojej strony?- Podparłam głowę na rękach i patrzyłam na Dawida.
- Um... Myślę,że chłopak zastanawia się jak do Ciebie zagadać , żeby nie zrobić tego zbyt szybko. Czaisz o co mi chodzi? - Popatrzył na mnie.
- No właśnie nie czaję. Ty nawet nie wiesz jaki on jest szybki.- Uśmiechnęłam się.
- Szybki ?! Czy wyście to zrobili ?!- Odskoczył przerażony i poparzył na mnie z wściekłością wymalowaną na jego twarzy.
- Nie , nie , nie!- krzyknęłam i zobaczyłam ulgę zastępującą złość.
-Dzięki Bogu! Już myślałem ,że będę musiał gnoja zabić za to ,że rozdziewiczył moją siostrę. - Zaśmiał się drętwo i usiadł z powrotem na kocu.
 -Jesteś tak samo bezpośredni jak on. Irytuje mnie to. - Zarumieniłam się na jego słowa.
- Przecież to właśnie Cię kręci. - Zrobił chytrą minę.
- Co ty wiesz o takich rzeczach...- Położyłam się i zamknęłam oczy.
- I tu się możesz zdziwić... Wiem więcej niż Ci się wydaje. - Zanim zdążyłam odpowiedzieć , usłyszałam tylko plusk wody w basenie. CHUJ.

Leżałam tak jeszcze z 2 godziny dopóki nie zawitał do mnie Christian.
- Cześć suczko!- Zanim zdążyłam się odwrócić , on już siedział na moich nogach.
- Cześć dziwko !- Krzyknęłam i pocałowałam go w policzek.
-Owww... -Zarumienił się. Tak ! Widziałam to.- Co tam u Ciebie? Czemu się tak szybko zmyłaś z klubu ostatnio?
- Wcale się szybko nie zmyłam. Nawet nie wiesz bo mnie nie widziałeś. Zniknęłam z kolegą.-Poruszałam w dziwaczny sposób moimi brwiami.
- O kurwa ! No weź opowiadaj ! Zrobiliście to? Dobry był ? Spełnił twoje wymagania?- Nim zdążyłam jakkolwiek zaprzeczyć Chris już płakał.
- Eii Chris co się dzieje ? Ty płaczesz? - popatrzyłam na niego przerażona.
-Nie... To znaczy tak... Moja księżniczka tak szybko stała się kobietą.- Załkał.
- Chris ale ja tego nie zrobiłam - Przytuliłam się do jego pleców.
- To co mnie w chuja robisz? Doprowadzasz mnie do łez, widzisz to ?- Popatrzył na mnie i przytulił mnie do siebie.
- Przepraszam. Nie wiedziałam, że Cię to tak zdenerwuje. Ale ja na serio nic nie zrobiłam.- Odsunęłam się od niego i popatrzyłam mu w oczy.
-Tak myślałem... Jesteś na to za młoda. - Uśmiechnął się. No w końcu.
-No nie chuju. Teraz przesadziłeś. Mam tyle lat co ty! Nie jestem za młoda!- Zaśmiałam się i klepnęłam go w głowe.
-Ooo nie ! Przesadziłaś. Liczę do 10 i już nie żyjesz. Radze Ci spierdalać.- Zaśmiał się i już zaczął się podnosić.
- Aaa boje się!-Krzyknęłam i zaczęłam uciekać.
- 10,9,8,7,6,5...- Słyszałam jak kończył liczyć. Tutaj mnie nie znajdzie. Stare wyjście przez płot było najlepszą skrytką, o której wiedziałam tylko ja. Za moimi plecami rozprzestrzeniała się dzika przyroda. Nie no może nie dzika ale piękne zielone łąki i pare drzew to był dla mnie raj.
Tutaj wyładowywałam wszystkie złe emocje i wypłakiwałam  wszystkie smutki po śmierci rodziców.
- Nie no kurwa Magda wracaj! Obiecuję,że nic Ci nie zrobie. Kocham Cię ! No weź chodź !Koniec zabawy. Wygrywasz!  Przecież wiem ,że kochasz wygrywać!- Krzyczał Chris , który był tuż za moimi plecami. Że też chuj się nie skapnął ,że jest takie przejście. Usłyszałam ,że zaczął odchodzić w stronę tarasu naszego domu. Powoli wstałam i skierowałam się do wyjścia.
   Byłam już o krok od leżaków , gdy poczułam ,że ktoś bierze mnie na ręce i biegnie ze mną w stronę basenu. Kurwa. To Chris.
-Obiecywałem Ci ,że dostaniesz za swoje. - biegł i śmiał się tak ,że pare razy by wyjebał.
- Chris, Chrisiak, kochanie. Tak bardzo Cię kocham ! Puść mnie kurwa na ziemię! Zaraaz się porzygam ! No weź- Krzyczałam i klepałam go po dupie. Długo nie musiałam czekać bo zaraz poczułam zimną wodę oblewającą moje rozgrzane ciało. Nienawidze go.
Wynurzyłam się z wody i rozglądnęłam się w poszukiwaniu tego bachora. Szedł obok basenu i szczerzył się sam do siebie. No to będziesz miał za swoje. Podpłynęłam po cichu w jego stronę , a gdy już byłam przy brzegu , chwyciłam go za nogę i wciągnęłam do basenu.
Gdybyście tylko zobaczyli jak bez żadnego rezultatu machał tymi swoimi krótkimi rączkami. Myślałam ,że się posikam ze śmiechu. Brzuch mnie już bolał niemiłosiernie. Zanim zdążył się wynurzyć , ja już byłam na tarasie pod kocykiem. Wyszedł z basenu i kierował się ku mnie.
No to mam przejebane. Patrzył na mnie tak ,że gdyby wzrok mógł zabijać ,już dawno bym nie żyła. Wszedł na taras i usiadł obok mnie.
- Może byś się kurwa podzieliła tym kocem a nie sama się grzejesz.- zanim się odezwałam on już zapierdzielił mi pół koca.
-Ei co to ma być ?! Trzeba było sobie przynieść a niee... - podkuliłam nogi i przesunęłam się do niego.Siedzieliśmy tak z dobre 1,5h gdy zadzwonił telefon Chrisa i musiał się zbierać.
-Szkoda ,że już idziesz. Było mi tutaj z Tobą dobrze.- Uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
- Mi z Tobą też jest dobrze ale obowiązki wzywają !- Zasalutował jak żołnierz i pocałował mnie w policzek. - Nara maleńka , widzimy się wkrótce.
-Żegnaj Romeo. Będę tęsknić. - Zaśmiałam się i skierowałam się do swojego pokoju.
 Jeszcze dobrze nie przekroczyłam progu gdy zadzwoniła moja komórka. Odebrałam , nie patrząc kto dzwoni.
-Słucham?- Odezwałam się.
- Nie mów słucham bo Cię wyrucham. - Zaśmiał się słodko do słuchawki.
- Nono. Myślałam,że nie zadzwonisz.-Poczułam te stado motyli w moim brzuchu.
-Takiej okazji bym nie odpuścił.-Gdyby teraz mnie zobaczył , pomyślał by sobie ,że jestem burakiem.
- Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. -Zaśmiałam się trochę nerwowo. Mam nadzieje ,że tego nie wyczuł.
-Jesteś taka słodka. To kiedy się spotykamy. Jak już mówiłem to nie będzie randka. - Wyczułam ,że w tym momencie się uśmiechnął. No tak, powiedziałam mu ,że każde spotkanie z nim to nie będzie randka. Wziął to sobie do serca. Szkoda.
- Po pierwsze, nie jestem słodka. A po drugie to myślę,że mogłoby to być jutro wieczorem.- Nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka jestem szczęśliwa.
- Myślałem raczej ,żebyśmy spędzili z sobą cały dzień. Ale skoro wolisz wieczorem to nie ma sprawy.- W jego głosie można było wyczuć nutę rozczarowania.
- Nie , to znaczy możemy się spotkać wcześniej. - Zbyt łatwo mu ulegam.
- No to dobrze. Jutro o 14 pasuje  ?- Zapytał zadowolony.
- Tak.. Myślę,że tak..- odpowiedziałam szybko. Za szybko.
- No to do zobaczenia Mag.-Pożegnał się. Kocham jak tak do mnie mówi.
- Do zobaczenia Jus.- Uśmiechnęłam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Magda, ty się coraz bardziej zakochujesz. Nie może tak być.

 ========================================================================

 Przepraszam ,że tak długo , ale musicie mnie zrozumieć. Zbliża się koniec pierwszego półrocza i musiałam poprawić oceny. Więc nie było czasu na bloga. Wracam ze zdwojoną siłą i teraz postaram się by było lepiej.
ZOSTAWIAJCIE OPINIE W KOMENTARZU. TO WAŻNE.

piątek, 10 stycznia 2014

PRZEPRASZAM.

CO DO RODZIAŁU 7.x



Myślę, że pojawi się on jutro , najpóźniej w niedzielę gdyż nie mam weny na dokończenie go. Z góry przepraszam i dziękuję za cierpliwość , jesteście świetni.



KOCHAM WAS MOCNO! @PingwinJustina_ 

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 6.

Proszę was ! Komentujcie, naprawdę mi na tym zależy.OPINIE ZOSTAW W KOMENTARZU.

 "Zrzuciłam szybko ręcznik z mojej twarzy i ujrzałam Dawida szczerzącego się tak ,że jeszcze trochę i usta kończyłyby mu się pod uszami. Popatrzyłam  na niego złowrogim spojrzeniem i rzuciłam się w jego stronę.
-Już kurwa nie żyjesz !!! -Krzyknęłam i wrzuciłam go do basenu. Nikt nie będzie zadzierał z Magdą Jackson .NIGDY."

Przez dwa dni chodziłam jak struta. Nie wiedziałam gdzie mam się podziać  i co ze sobą zrobić. To jest cholernie ciężki moment w moim życiu , w którym nie mam pojęcia co dalej począć. Dawid opadał z sił , był bezradny co do mnie. Już nawet pocieszanie mnie mu nie wychodzi.

  Jutro ostatni dzień , mianowicie zakończenie roku szkolnego i moje wymarzone wakacje , na które bardzo długo czekałam.Mam zamiar się zajebiście  bawić. Muszę ten rok szkolny zakończyć w magiczny pijany sposób.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Obudziłam się przez dzwoniący na szafce nocnej budzik. Dzięki Bogu już jutro nie będę musiała go używać. Mam taką cholerną ochotę olać to zakończenie i  iść spać dalej. Co mi zależy ? Zwlekłam się z łóżka i poczłapałam do garderoby po  sukienkę zakupioną na ostatnich zakupach z Adą. Wybrałam do niej czerwone dodatki i szpilki w tym samym kolorze. Po szkole nie będę już wracać do domu tylko od razu wyjdę na miasto z Adą i Chrisem. Pobiegłam do łazienki w celu wzięcia szybkiego prysznica , który pomógł mi się obudzić. Wsunęłam na swoje okropne ciało moją czarną sukienkę a na nogi ubrałam szpilki. Dokończyłam ubieranie dodatków i skierowałam się w stronę kuchni. Dawid jeszcze spał, w sumie nie dziwie mu się, jest dopiero 8:20 rano. O mój boże. Ada ma być tutaj za 5 minut. Szybko przygotowałam sobie kanapki i zjadłam je jeszcze szybciej. Nie ma szans , nie wyrobie się. Pobiegłam do łazienki i wypłukałam jamę ustną płynem. Ada już czekała na mnie przy drzwiach. 

- Moja panno. Panna chyba nigdy nie nauczy się przychodzić na czas. - Pokiwała głową przecząco. 

- Chodź już a nie pierdol. Chce mieć to za sobą.- Popatrzyłam na nią i ruszyłam w stronę auta. Dziś będę się świetnie bawić. A w poniedziałek zacznę szukać jakiejś pracy na wakacje. Nie ma innej opcji. Muszę pomóc mojemu bratu w utrzymaniu nas. 

- Co ty taka małomówna dziś ? - Zapytała mnie Ada prowadząc samochód. Jeszcze tylko parę przecznic i będziemy na miejscu. 

- Po prostu.. Mam jakiś zły dzień. Cały czas po głowie chodzi mi Justin. - Westchnęłam i kontynuowałam patrzenie w szybę auta. 

- Ten Justin z dyskoteki ?- Popatrzyła na mnie przelotem i uśmiechnęła się. 

- Taaak... Złapał mnie ostatnio gdy wracałam z zakupów z Tobą. - Minęły cztery dni a ja nadal jej o tym nie wspomniałam. Jestem okropną przyjaciółką. 

- I nic mi o tym nie mówiłaś ?! Myślałam,że nie mamy przed sobą tajemnic.- Popatrzyła na mnie z wyrzutem. Mówiłam ,że jestem chujowa.

- I dobrze myślałaś ! Nie mamy. Po prostu chciałam sobie przemyśleć to wszystko na spokojnie. - Uśmiechnęłam się do niej co raczej wyglądało jak grymas. No cóż nie wszystko zawsze jest idealne , nie? 

-Obiecaj mi ,że to się więcej nie powtórzy ,ok ? - Zerknęła na mnie kątem oka.

-Obiecuję. - Uśmiechnęłam się i podciągnęłam nogi pod brodę. 

- A teraz opowiadaj co się wtedy wydarzyło.- Uśmiechnęła się zachęcająco. Wiedziałam ,że długo nie będzie się na mnie gniewać. Zanim zdążyłyśmy dojechać do szkoły, opowiedziałam jej całą historię z tamtego dnia. Co jakiś czas przerywała mi swoimi piskami i tekstami typu : omg, o boże, Naprawdę ?!. 


   Zatrzymałyśmy się na parkingu przed szkołą. Jeej dziś ostatni dzień. Wysiadłam z samochodu i zatrzymałam się czekając na Adę. Szybko zakluczyła auto i skierowałyśmy się  w stronę budynku szkoły. Każda para oczów chłopaków była zwrócona w naszą stronę. Nie żebym się jakoś faworyzowała czy coś . Mowa tutaj o Adzie , wyglądała na serio ślicznie, a jej sukienka prezentowała się zajebiście. 

- Skoczymy jeszcze do łazienki ? Chce poprawić makijaż. -Moje rozmyślania przerwał głos Ady. 

- Czego tylko pragniesz.. Niech już stracę . - Uśmiechnęłam się i klepnęłam ją w odsłonięte plecy. 

-Auuć...- Pisnęła i odpowiedziała mi tym samym. 

- Dobra , już dobra. ROZEJM! - Zaśmiałam się i odsunęłam od niej na bezpieczną odległość. 

- Chodź bo mamy mało czasu. -Zanim zdążyłam załapać o co jej chodzi , drzwi od łazienki się zamknęły. Pizda. 


 Samo zakończenie i akademia nie trwało zbyt długo. Na sali spotkałyśmy Christiana z Chazem i Danem. Chłopaki jak zwykle tylko oceniali wygląd jakichś plastików z naszej szkoły. Czasem nawet kłócili się , która z nich ma większe cycki i czy są one sztuczne. Modliłam się by jak najszybciej stamtąd uciec. Około godziny 12 byliśmy wolni. Pożegnałam się z "normalnymi" koleżankami z klasy i życzyłam im udanych wakacji. Z Chazem i Danem było już trochę gorzej. Naprawdę uwielbiam tych kolesi i pożegnanie z nimi zakończyło się płaczem. Halo, nie zobaczę się z nimi 2 miesiące. Katorga. Po całym pożegnaniu pobiegłam do łazienki poprawić swój makijaż , który praktycznie w całości spłynął. Brawo dla mnie.  

   Ada z Chisem czekali na mnie  przy samochodzie , więc musiałam się śpieszyć. Po paru minutach byłam już w samochodzie i kierowaliśmy się do Centrum Handlowego na jakieś dobre żarcie. Znając życie i Christiana oczywiście, będzie to pizza. 

-Eii a tak w ogóle to ślicznie wyglądacie moje kochane. - Krzyknął Chris z tyłu samochodu , przytulając się międzyczasie do mojej szyi. 

- Dzięki Chrisiak. - Uśmiechnęłam się do niego i cmoknęłam go w policzek. Jest na prawdę słodki. 

- Dobra już dobra ! Dosyć tych czułości. - Odezwała się kierująca samochodem Ada. 

-A co ? Zazdrosna ? - Zapytał się jej nasz przyjaciel i również przytulił się do niej.

- Nie! Chris zostaw mnie bo spowoduje wypadek. No już !- Krzyczała rozbawiona i odpychała go od siebie. Na prawdę mam dziwnych przyjaciół. Czuję się inna. 

   Gdy dojechaliśmy na miejsce , od razu udaliśmy się do restauracji gdyż Chrisiak umierał z głodu. Tak jak mówiłam , na obiad była pizza , przez którą byłyśmy z Adą całe brudne. 

 Pochodziliśmy po Centrum do godziny 17 i udaliśmy się do kina. Poszliśmy na jakiś denny horror , który wcale nie  był straszny. Była godzina  20 gdy udaliśmy się do klubu , w którym spędziłyśmy ostatni sobotni wieczór z Adą. 

-A są tam jakieś gorące laski ? - Zapytał nas Chris machając brwiami w dziwaczny sposób. 

- Umm.. wiesz co trudno powiedzieć bo my nie interesujemy się dziewczynami. Tak jakbyś nie wiedział. - odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam słodko. 

- Ehh Ty to potrafisz pocieszyć człowieka. - posmutniał od razu i położył się na tylnych siedzeniach i bawił się telefonem. 

- A my Ci już nie wystarczamy? - zapytała zaskoczona Ada, która w końcu się ocknęła. 

- Nie o to chodzi , po prostu wy jesteście moimi przyjaciółkami ,nie ? To całkiem inna sprawa. Same rozumiecie. To samo mógłbym powiedzieć ja. - Nadal kontynuował pisanie w telefonie , co zaczęło mnie trochę irytować. Nikt już się nie odezwał. Dojechaliśmy w ciszy pod klub. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę wejścia do klubu. Cieszę się , że jego właścicielem jest ojciec naszego kumpla z klasy. Tak jak ostatnio , w środku było czuć alkohol , papierosy i pot ludzi ocierających się o siebie. Jednym słowem fuj.. 

- To jak ? Kierunek bar ? - Chris próbował przekrzyczeć muzykę , co było bardzo ciężkie. 

- Tak. Trzeba się znieczulić . Haha - Zaśmiałam się głośno na równo z Adą i udaliśmy się w stronę baru. Gdy tylko zbliżyliśmy się do naszego celu , od razu zauważyłam ,że za barem stoi ten sam barman , mianowicie Ryan. Ada będzie w siódmym  niebie. 

- Aaaa.. Mag widzisz to ?! Ryan za barem ! O kurwa ! -  A teraz mogłabym powiedzieć : A nie mówiłam ?!  Obróciłam się w jej stronę , ale jej już nie było. Popatrzyłam w stronę Ryana a ona już tam stała. Chris też gdzieś zniknął , mogę się założyć ,że już jakąś laske wyrywa. 

    Sama też skierowałam się w stronę baru w celu zakupienia jakiegoś dobrego drinka. 

-Oo cześć śliczna. Jesteście tutaj razem ? - Odezwał się do mnie Ryan. 

-Tak , razem. Ale widzę ,że Ada jest teraz zajęta. - Zachichotałam pod nosem i usiadłam na krześle barowym.

- E tam zajęta. Po prostu w chwilo nie mam czasu. - Uśmiechnęła się do mnie. No kurwa miło. 

- Aha. Super. Dobra Ryan daj mi Caruso.Ile płacę ?-Obróciłam się w jego stronę i zaniemówiłam.

- Pozwól ,że ja zapłacę za tą panią i sie nią zajmę. - Zwrócił  się do Ryana. 

Co On tu w ogóle robi ?!

-Co Ty tu w ogóle robisz?!- Boże.Serio mówię co myślę. 

-Nie widać ? Pracuję. - Uśmiechnął się zniewalająco. Dzięki Bogu siedzę na krześle. Bo gdyby nie to , na pewno bym teraz leżała. 

-Ah. No tak , sorry. Po prostu ciężko mi w to uwierzyć. - Popatrzyłam na niego i wzruszyłam ramionami. 

- Życie była zaskakujące , nie ? - Zaśmiał się słodko i podał mi mojego drinka. 

- Jak cholera. -  Szepnęłam sama do siebie i skosztowałam podany mi alkohol. 

- Jesteś słodka. - Nachylił się nad barem w moją stronę.

- Dzięki.- Uśmiechnęłam się a po chwili skojarzyłam co do mnie powiedział

- Co?!  Nie , nie jestem słodka. Tym słowem nie można mnie określić.- Oparłam się o bar i popijałam swojego drinka.

- Tak więc jesteś kochana. - Cmoknął i oparł się w taki sam sposób jak ja. 

- Eiii odgapiasz. To nie jest kochanee..- Jęknęłam zabawnie i walnęłam go w ramię. 

- Auuć to bolało.. O tutaj. - w trakcie wypowiadania tego zdania chwycił się za serce. 

-Haha. Jesteś dziwny. Pozwól ,że pomasuje. - Zachichotałam i poklepałam go po piersi. 

- Ow.. Dzięki. Miło z Twojej strony. - Złapał moją rękę zanim zdążyłam ją zabrać i cmoknął mnie w jej zewnętrzną stronę. Czuję ,że moja twarz jest bordowa. 

- Rumienisz się. To słodkie. - Popatrzył w moją stronę i chwycił za policzki ściskając je w śmieszny sposób. 

- No dzięki.. Idę zatańczyć.- Postawiłam pusty kieliszek na blacie baru i zaczęłam zbierać się na parkiet. 

- Mogę zatańczyć z Tobą?!- Usłyszałam jego głos z sobą. Odwróciłam się w jego stronę i pokiwałam twierdząco głową. Wyciągnął rękę w moją stronę i znów ją cmoknął. 

  Pociągnął mnie w swoją stronę , układając moje ręce na jego karku a swoje na dole moich pleców. Nie mogę powiedzieć ,że mi się nie podobało. Ale nigdy w życiu nie miałam okazji tańczyć w takiej pozycji. Spięłam się trochę , ale gdy zaczął gładzić moje plecy moje mięśnie od razu się rozluźniły. Przetańczyliśmy razem jeszcze parę piosenek i miałam ochotę odpocząć ale w moich uszach zabrzmiały pierwsze takty mojej ukochanej melodii.

  Chwyciłam go za rękę i zatrzymałam przy sobie. Chwyciłam go za kark i przytuliłam się do jego ramienia. Po chwili poczułam przy swoim uchu jego usta. Zanucił mi tą piosenkę po czym zaczął śpiewać : 

I'll always love you and make you happyIf you will only Say the samebut if you leave meTo have another You'll regret it all somedayYou are my sunshine My only sunshineYou make me happyWhen skies are greyYou'll never know dear How much I love youIn all my dreams, dear, you seem to leave meWhen I awake my poor heart pains.So when you come back and make me happyI'll forgive you and take all the blame."


Jaki on ma śliczny głos..Zakochałam się w nim. Znaczy w głosie oczywiście.Tańczyliśmy przytuleni do siebie do czasu gdy piosenka się skończyła. Zdjęłam ręce z jego karku i udałam się do baru. Po chwili poczułam ręce na swoich biodrach. Przestraszyłam się trochę ale nie potrzebnie bo okazało się , że to tylko Justin przechodził za ladę baru. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się. 

- To za te tańce należy mi się Twój numer. - Uśmiechnął się do mnie i podał mi długopis. 

- Noo nie wiem czy byłeś wystarczająco grzeczny. - Zachichotałam i wzięłam długopis do ręki. 

- Ja zawsze jestem grzeczny. No ej.. - Popatrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. 

- Taak wiem. - Uśmiechnęłam się i przygryzłam wargę. 

- Eii wiesz jak to na mnie działa. No dalej. - wziął chwycił mnie za brodę i uwolnił moją wargę od zębów. 

- Przepraszam. Daj mi swoją rękę. - wyciągnęłam do niego swoją dłoń i chwyciłam go za ramię. Zapisałam mu mój numer i odłożyłam długopis. 

- Dziękuję. Teraz będę do Ciebie wydzwaniał dopóki się ze mną nie umówisz. Ode mnie nie uwolnisz. - Puścił mi oczko  i cmoknął w policzek. Aww serio mi się podoba.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

PRZEPRASZAM.
Sama nie jestem zadowolona.. Wręcz przeciwnie. Jestem załamana.. Musicie mi to wybaczyć. Jeżeli ktokolwiek chce być informowany ( a czytających  i tak wiele nie ma , niestety) to proszę pisać na to konto na TT : @PingwinJustina_


Błagam komentujcie !! KOMENT KOMENT KOMENT >.<

wtorek, 31 grudnia 2013

Skarby Kochane !

                      SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !


Nie wiem co mam wam tu napisać. W sumie chciałam zrobić krótką notkę na temat 2013 roku. Był on cudowny , Justin odwiedził Polskę i spełnił marzenia wielu BELIEBERS ! Szkoda , że mnie tam nie mogło być. Ale jestem szczęśliwa jego obecnością tutaj.  W ogóle rok 2013 przyniósł wiele cudownych wspomnień. Chciałabym wam życzyć by ten rok 2014 był jeszcze lepszy niż rok 2013. Mam nadzieje ,że spełnią się w nim wasze wszystkie marzenia. Życzę wam , byście poznali swoich idolów osobiście i mogli ich przytulić. Życzę wam follow od nich oczywiście. Po prostu spełnienia marzeń i cudownego 2014 !                                     Kocham Was mocno.!


Od zawsze i na zawsze wasza @PingwinJustina_

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 5.

"-Wyglądasz strasznie gorąco. Gdybym tylko mógł to bym Cię brał. - Skąd ja znam ten głos.
 Zerknęłam bardziej w bok , wysuwając się z przymierzalni, gdy przed moimi oczami pokazał się chłopak.
Ten jego uśmiech...
 KURWA. "
Skąd on się tutaj wziął?! Przecież to jest sklep z damską bielizną ! Nie mógł wiedzieć , że tu jesteśmy bo mu tego nie mówiłam . Wtopa.
- Hej Chris!- Zawstydzona przywitałam się z przyjacielem i schowałam się za materiałem przymierzalni.
-Hej Christian!! - Ada jak zwykle rzuciła się na chłopaka i zamknęła go w niedźwiedzim uścisku. Wspominałam już ,że nasz przyjaciel nie lubi jak się do niego mówi pełnym imieniem ? Na jego twarzy pojawiła się mina typu " Jeszcze raz tak powiesz a Cię zabije".
- Cześć laski !- Uśmiechnął się ukazując całe swoje uzębienie.
- Chris ! Tak ciężko było się odezwać ? Tęskniłam za Tobą.-Popatrzyłam na niego z wyrzutem po czym wciągnęłam go do przymierzalni i przytuliłam mocno.
- Tylko nie bądźcie za głośno !- Krzyknęła moja ukochana przyjaciółka , przez co na moja twarz zrobiła się czerwona. Chris popatrzył na mnie i poruszał w dziwny sposób swoimi brwiami.
-Chris ! NIE! - odepchnęłam go od siebie i wyrzuciłam z przymierzani.
- Pogadamy jak się przebiorę !- Krzyknęłam do niego i zaczęłam się przebierać w swoje ubrania.
-Ale tą bieliznę musisz kupić! Jest cholernie seksowna.!- Ugh co za debil..Mam nadzieje , że tylko mi się wydawało , że cały sklep to usłyszał. Przebrałam się szybko  i wyszłam do moich przyjaciół.
- W tym wyglądasz o wiele gorzej. - Skrzywił się Christian.
-Ale i tak Cię kocham !- Przytulił mnie mocno  i pocałował w czoło.
- Oh dzięki. To było miłe. - Moje słowa były przesiąknięte sarkazmem.
   Pochodziliśmy jeszcze trochę po centrum i pogadaliśmy. Chris z tego co opowiadał ,  spędził "CUDOWNY" weekend z Swoją babcią. Około godziny 20 pożegnałam się z moimi przyjaciółmi i skierowałam się w stronę domu. Wieczór był bardzo ciepły i głupio by było jechać teraz autem. Przechadzałam się ulicami  St.Marys , które były praktycznie puste. Jak widać tutaj ludzie nie lubią spacerować. Cały czas miałam wrażenie , że ktoś za mną idzie ale nie chciałam się obracać , bo ten ktoś mógłby sobie pomyśleć  , że się go boje. Właśnie miałam skręcać w ostatnią uliczkę zaraz koło mojego domu , gdy na drodze stanął mi jakiś chłopak.
- Znowu się spotykamy.- Odezwał się do mnie i uśmiechnął szeroko.
- To my się kiedykolwiek spotkaliśmy ?- Zapytałam zaskoczona bo za nic w świecie tego kolesia nie kojarzyłam.
- Nie pamiętasz tego jak kleiłaś się do mnie w klubie? - Wytrzeszczył na mnie swoje miodowe oczy.
-Przepraszam , ale chyba musiałam być troszkę nie trzeźwa. - Skrzywiłam się i wzruszyłam ramionami.
- To ja  krążę po okolicy , żeby się z Tobą zobaczyć a Ty mi mówisz ,że mnie nie kojarzysz?- Na jego twarzy widać było ból ale też rozbawienie . Szczerze mówiąc nie wiedziałam , które uczucie jest prawdziwe.
-Widocznie mam słabą pamięć, a tak w ogóle  to jak masz na imię? Może to  mi coś rozjaśni.- Uśmiechnęłam się do niego trochę nie pewnie.
-Jestem Justin. Justin Bieber. - A wtedy wszystko do mnie dotarło. Klub.Droga do łazienki. Jakiś facet. Rozmowa. Jego zapach. I ten uśmiech... Teraz wiem kto to jest.
- Tak.. Teraz sobie wszystko przypomniałam. - Popatrzyłam na niego oniemiała.
- Ohh widać po Tobie. Coś nie tak ? Źle się czujesz? - Poszedł do mnie z przerażeniem na twarzy i chwycił mnie za rękę. Ten zapach.. Jaki on piękny.. Teraz wszystko do siebie pasuje.
- Nie. Nie, wszystko jest ok. Naprawdę. - Ocknęłam się z swoich rozmyślań.
-Na pewno ? - Spytał , rozluźniając swój uścisk na moim ramieniu.
- Tak , na pewno. Będę szła już.- Wyrwałam swoją rękę z jego silnych rąk i udałam się w stronę mojego domu.
-Poczekaj ! Odprowadzę Cię ! Chcę mieć pewność ,że wszystko z Tobą ok. - Podbiegł do mnie i chwycił mnie za ramię obracając w swoją stronę.
-Nie trzeba. Naprawdę sobie poradzę.- Popatrzyłam na niego takim wzrokiem , że gdyby tylko mógł zabijać to koleś już dawno by nie żył.
- Ale ja jednak wolę to zrobić.  - Uśmiechnął się i pociągnął moją rękę.
- To w którą stronę? - Puścił mi oczko dalej trzymając moją dłoń.
- W prawo.. - Mruknęłam pod nosem. Nie chciałam by dowiedział się gdzie mieszkam. A po za tym Dawid nie byłby zadowolony , że się z kimś spotykam .
- Dobra , jesteśmy już obok mojego domu. Pozwól ,że ten kawałek przejdę już sama. - Popatrzyłam na niego i na nasze splecione dłonie. Serio gościu, nie rozumiem Cię. Znamy się tylko 15 minut.
- Dobrze. Ale obiecaj mi , że umówisz się ze mną na kawę. - Popatrzył na mnie takim wzrokiem , że jeszcze trochę i bym się zgodziła.
 - Przykro mi ale przeprowadzam się i muszę w końcu zacząć się pakować. Może w najbliższej przyszłości. - Nigdy w życiu. Chłopaku nie robię Ci nadziei.
- Mam nadzieję. Będzie mi niezmiernie miło. - Uśmiechnął się podchodząc w moją stronę i cmoknął mnie w policzek. Byłam pewna ,że moja twarz była teraz czerwona jak pomidor.
- Dobranooc.- Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę swojego domu.
- Dobranoc maleńka. - Byłam pewna , że gdy to mówił na jego twarzy gościł uśmiech.
Dlaczego ten koleś mnie tak kręci. Magda, przecież ty się nie zakochujesz. Dla Ciebie chłopaki nie mają znaczenia. Kurwa. Gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania, od razu udałam się do swojego pokoju i opadłam na podłogę opierając się o zamknięte drzwi.
Ten chłopak mi się podoba. Kręci mnie. To wszystko się tak nie skończy. Na pewno. Nie pozwolę na to. NIGDY.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Rano obudziłam się cała obolała. Wydaje mi się ,że to przez mój zły sen. Miałam przeczucie,że jak wstanę to głowa mi eksploduje. Przekręciłam się na drugą stronę i patrzyłam w okno. Myślałam o tym ,dlaczego ten facet mnie szukał. Przecież z jego wyglądem mógłby mieć każdą. A on wybrał mnie. Leżałam sobie w ciszy na łóżku ,gdy usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.
-Wejść !- Krzyknęłam ,zakryta po same uszy kołdrą.
-Hej skarbie, jak się dziś czujesz?- Zapytał mnie mój brat wychylając głowę zza drzwi.
- Nie bój się, nie gryz e. Myślę ,że wszystko jest ok. - Obróciłam się w stronę drzwi i popatrzyłam na niego z uśmiechem wymalowanym na mojej twarzy.
-Cieszę się , bo mam Ci coś do powiedzenia. - Wszedł do pokoju i usiadł obok mnie opierając się o zagłówek łóżka.
- Ugh... Proszę Cię. Tylko mnie nie strasz. Po prostu mów. - Przytuliłam się do jego nagiego torsu przymykając oczy. W ten sposób przygotowywałam się na najgorsze.
- Chodzi o to ,że kobieta ,która sprzedaje nam ten dom w Stratford, chciała, by zakup został przyspieszony. Więc wychodzi na to ,że musielibyśmy się tam przeprowadzić trochę wcześniej.- Jego uścisk wokół moich ramion wzmocnił się, jakby czekał na najgorsze co może się teraz wydarzyć. Czyli mój wybuch.
-Dobrze.Zróbmy tak. - Popatrzyłam na niego i cmoknęłam go w policzek. Jego twarz ukazywała wielkie zaszokowanie ale za  chwilę jego miejsce zastąpiła ulga.
- Nie myślałem, że tak łatwo pójdzie. Wręcz przeciwnie, myślałem ,że będę musiał się z Tobą o to bić. - zaśmiał się troszkę nerwowo.
- Widać nie zawsze jest tak jak Ty to sobie wymyślisz. Nie jestem złą dziewczyną. Uwierz w to w końcu.- Wysunęłam się z jego uścisku i zatopiłam głowę w poduszkach.
-Wiem ,że nie jesteś złą osobą. Tylko trzeba cierpliwości , żeby to dojrzeć. Dobrze to w sobie ukrywasz , wiesz?  - Zapytał mnie i położył się na moim brzuchu.
-Wiem. I nie mam zamiaru tego zmieniać. Nie będę zmieniać się dla kogoś. Chce być  tym kim jestem. - Moje ręce zaczęły bawić się jego włosami. Wiem jak bardzo tego nienawidził. Ale jak widać dziś miał dobry dzień i nie sprzeciwiał się.
- Po prostu pozwól mu do siebie dotrzeć. - Podniósł się i popatrzył mi w oczy.
- O czym Ty mówisz ?!-Popatrzyłam na niego zaszokowana i podniosłam się z łóżka.
-Widziałem jak wczoraj rozmawiałaś z jakimś kolesiem. Widziałem też , że cię pocałował...
- STOP! Nie pocałował mnie tylko cmoknął w policzek, a to jest znaczna różnica. - Nie dał rady dokończyć bo  przerwałam mu w połowie zdania.
- Ughh.. Niech Ci będzie. Kochanie, po prostu się z nim spotkaj. Nic nie stracisz a możesz zyskać bardzo dużo. Przecież o tym wiesz. - Uśmiechnął się do mnie i zaczął kierować się do drzwi.
- Wiem o tym. Ale Ty też o tym wiesz, że nigdy nie dopuszczałam do siebie żadnego chłopaka oprócz Ciebie. - Odpowiedziałam mu zanim wyszedł z pokoju.
- Po prostu zrób to co mówi Ci serce. Choć raz go posłuchaj a nie kieruj się tylko rozumem. Idę do Chrisa naprawić auto. Nara Maleńka. - Krzyknął już z parteru, po czym usłyszałam ,że zamyka drzwi wejściowe.
-Nara Dav. - powiedziałam sama do siebie i skierowałam się w stronę łazienki. Teraz należy mi się długi , gorący prysznic. Tak , tylko o tym teraz marzę.
Naprawdę długo myślałam nad tym co powiedział mój brat. Myślę ,że ma trochę racji.Ale  myślę też , że to wszystko nie jest takie proste na jakie wygląda. Nawet nie wiem gdzie mam go szukać , nie zostawił mi swojego numeru, ani o mój też nie poprosił. Może On tak naprawdę nie chce mieć ze mną nic wspólnego? Nie mam pojęcia co mam o tym wszystkim myśleć.Przerasta mnie to.
Przebrałam się w stój kąpielowy i skierowałam się na tył ogrodu gdzie znajdował się wielki basen ,czyli główna atrakcja podczas domówek robionych przez mojego brata.Może też dlatego ,że jako jedyna rodzina w okolicy ,mamy basen w ogrodzie. Cóż... Moi rodzice bardzo długo pracowali na ten dom. I w końcu się udało. Mój tata miał własną firmę  projektującą domy , ich wnętrza i ogrody. Główną osobą projektującą to wszystko była moja Mama. Miała niezwykły talent i potrafiła wypełnić nawet najmniejszą pustkę w mieszkaniu.
 U nas w domu wypełniała ją miłością, której cholernie mi brakuje. Brakuje mi tego ,że mogłam z nią porozmawiać jak z przyjaciółką...nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic.
  Tak bardzo za nią tęsknie. Gdyby nie ta impreza pożegnalna ,na pewno by teraz siedzieli ze mną w ogrodzie i śmialibyśmy się z głupich i bezsensownych dowcipów mojego taty.. Już wiem po kim Dawid jest taki zabawny.. Ja po ojcu chyba nic nie mam.. Może tylko to ,że jestem tak samo uparta jak on.
  Założyłam sobie ręcznik na głowę by promienie słoneczne mnie nie raziły. Leżałam tak chyba z 2 godziny ,gdy poczułam zimną ciecz spływającą po moim brzuchu. Zrzuciłam szybko ręcznik z mojej twarzy i ujrzałam Dawida szczerzącego się tak ,że jeszcze trochę i usta kończyłyby mu się pod uszami. Popatrzyłam  na niego złowrogim spojrzeniem i rzuciłam się w jego stronę.
-Już kurwa nie żyjesz !!! -Krzyknęłam i wrzuciłam go do basenu. Nikt nie będzie zadzierał z Magdą Jackson .NIGDY.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Wcale nie nawalilam. Wcale.  Przepraszam.

środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 4

"Właśnie miałam iść do łazienki by poprawić makijaż , gdy niespodziewanie na kogoś wpadłam. 
- Oops przepraszam.- wydukałam cicho przy tym chichocząc.- Nic się nie stało , a tak w ogóle jestem Justin.- Odpowiedział łapiąc mnie za biodra."


-Wooow..- powiedziałam przeciągając.
-Jesteś strasznie przystojny.- uśmiechnęłam się i ściągnęłam jego ręce z moich bioder.
-Haha. A ty jesteś strasznie szczera i otwarta. - Odpowiedział , kładąc swoje ręce obok mojej głowy tak , że nie miałam możliwości się stamtąd wydostać.
-Wiem. Taka moja natura. Najpierw mówię, potem myślę. - Powiedziałam i przygryzłam wargę ze zdenerwowania.
-Nie kuś bo potem będziesz tego żałowała. - mruknął mi do ucha i przysunął się bliżej mnie.
- Magda  cholera jasna ! Gdzie Ty się podziewasz. - Krzyczała, z tego co mi się wydaje, Ada.
-Przepraszam ale muszę już iść. - Powiedziałam i przecisnęłam się pod jego ręką.
- Przynajmniej powiedz jak masz na imię i gdzie Cię mogę szukać. - Usłyszałam jak woła za mną.
- Jestem Magda a co do adresu to nie szukaj mnie. Już się nie spotkamy !- krzyknęłam do niego. Weszłam do łazienki gdzie zastałam Adę.
- Gdzie Ty się podziewałaś ?!- Naskoczyła na mnie , wyrzucając przy tym ręce w moją stronę.
-Ajj przepraszam ale jakiś napalony typek mnie zatrzymał.- odpowiedziałam , machając lekceważąco ręką.
-Nic Ci nie zrobił?!-Na jej twarzy  widać było przerażenie.
-Ada przestań. Przecież wiesz , że nie dałabym się jakiemuś pierwszemu lepszemu naćpanemu kolesiowi.- wykrzywiłam twarz z obrzydzenia.
- Chociaż on był cholernie sexowny... A ten ochrypły głos...- rozmarzyłam się przez co dostałam w głowę od Ady.
- Przestań fantazjować i chodź lepiej zobacz jakie ciacho wyrwałam . - Pociągnęła mnie za rękę i wyparowałyśmy do baru.
- Hej śliczne. Widzę , że zguba się znalazła. - Powiedział chłopak za barem.
-To ja byłam zaginiona ? - Zapytałam i zaczęłam się śmiać.
- Przestań ! Mogłaś chociaż powiedzieć gdzie idziesz. - nakrzyczała na mnie Ada.
- Dobrze Mamooo..- Specjalnie przeciągnęłam ostatnią literę , żeby jeszcze bardziej ją wkurzyć.
- Zamknij się. - Mruknęła moja przyjaciółka. Całej sytuacji przyglądał się rozbawiony barman.
- Dziewczyny wyluzujcie. Ada może chcesz drinka na rozluźnienie ? - Uśmiechnął się do niej kusząco.
- Nie dzięki. Ja już nie pije. Ktoś musi mieć kontakt z rzeczywistością. -  Odpowiedziała Ada uśmiechając się do niego.
- A tak w ogóle to jestem Ryan. - Powiedział chłopak podając mi rękę.
- Magda.- uśmiechnęłam się i uścisnęłam mu dłoń.
-Nie wiem jak ty Ada ale Ja już się będę zbierać. - Zwróciłam się do mojej przyjaciółki.
- Jak Ty to Ja też. Mogę zostać dziś  u  Ciebie ? Nie chcę żeby moi starzy zobaczyli mnie w takim stanie. - Zapytała A mrugając do mnie.
- Pewnie. Myślę , że Dawid nie będzie miał nic przeciwko. - uśmiechnęłam się do niej.
-Dobra, Ryan my się zbieramy. Wystaw mi ten rachunek i już nas nie ma. - Powiedziała  puszczając mu oczko.
- Dziś drinki na koszt firmy. Oczywiście pod warunkiem , że dasz mi swój numer. - uśmiechnął się do niej kusząco. Jejku... on jest naprawdę przystojny.
- Pewnie , daj mi swój telefon. - odpowiedziała Ada wyciągając do niego rękę. Poczekałam jeszcze chwile bo nowi znajomi musieli się umówić.
- Dobra Magda zwijamy się. - Oznajmiła .
- Spoko  , ja czekam już od 15 minut.- mruknęłam cicho, zabierając torebkę z lady.
- Już nie przesadzaj. To do zobaczenia Ryan- pożegnała się Ada całując chłopaka w policzek.
**15 minut później**
Kierowałyśmy się do mojego pokoju by położyć się spać.
- Pasowalibyście do siebie.- Stwierdziłam sama do siebie.
- Że  kto ? - zapytała  wytrzeszczając na mnie oczy.
-Ty i Ryan . Ogarnij się bo zaraz będziesz oczy z podłogi zbierać.- uśmiechnęłam się głupkowato.
-Nie bądź taka do przodu. Dasz mi jakąś podkoszulkę? Bo nie mam niczego na przebranie.- Zatrzepotała rzęsami co wyglądało idiotycznie w jej wykonaniu.
-Trzymaj i idź już spać. - rzuciłam w nią podkoszulką. Skoczyłam szybko do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Związałam włosy w  koka , ubrałam podkoszulek mojego brata i poszłam do łóżka.
******Następnego dnia******
Przebudziłam się , nie wiedząc nawet ,która godzina. Zerknęłam w lewą stronę i zobaczyłam , że Ada jeszcze śpi, więc ogarnęłam się i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Głowa bolała mnie niemiłosiernie przez co czułam się okropnie. Mam nadzieję, że mój kochany brat mi jakoś pomoże.
-Magda ! Wyłaź kurwa bo zaraz się porzygam na podłogę!!- Krzyczała Ada z drugiej strony drzwi.
-Oho! Ranny ptaszek już wstał ! Sorry baby ale jeszcze nie wzięłam prysznica !- Odpowiedziałam jej i weszłam pod prysznic , który zagłuszył to co mówiła dziewczyna. Przyjemne uczucie ogarnęło moje ciało ,gdy ciepła woda spływała po nim. Wiedziałam , że nie mogę siedzieć tutaj zbyt długo bo moja przyjaciółka dostanie tam szału.
   Wyszłam z kabiny i owinęłam swoje ciało ręcznikiem. Stwierdziłam ,że mogę się przebrać w garderobie i wyszłam z łazienki.
-No kurwa! Waćpanna raczyła wyjść z tego kibla !- Naskoczyła na mnie wkurzona  .
- Ej ! Nie zapominaj się , że jestem u siebie. A tak po za tym to się zamknij bo łeb mi rozpierdoli.- Odpyskowałam jej.
- Ja się idę ogarnąć a Ty się zbieraj bo dziś skoczymy do tego samego klubu. - Uśmiechnęła się do mnie i ruszyła w stronę łazienki.
- NIE ! NIE! NIE! Nawet o tym nie myśl ! Ja nigdzie dziś się nie ruszam , sorry. Idź sama.- Okrzyknęłam do niej , przez co głowa dała mi o sobie znać.
- Idziesz kochanie ! Nawet o tym nie wiesz, ale idziesz !- Odpowiedziała mi Ada , po czym dało się tylko usłyszeć szum wody spod prysznica. Kurwa. Ja nigdzie się dziś nie ruszam.Mam ochotę spędzić caaały dzień w domu , w swoim cudownym łóżku.
-Magda !! Żyjesz tam?- Ughhh... Mój ukochany  brat się wybudził.
-Niee ! Jutro pogrzeb kutasie ! - Krzyknęłam jak najgłośniej się dało.
-Alee...- Już chciał coś dodać ale mu przerwałam.
-I nie ! Nie jesteś zaproszony.- Powiedziałam do niego otwierając drzwi od swojego pokoju.
-Jak to ?- Zapytał zaskoczony.
-A tak  w ogóle to seksownie wyglądasz w tym ręczniku, brałbym ale nie mogę.- Głupi uśmieszek pojawił się na jego ryju, gdy stanął na wprost mnie.
- Spierdalaj stary pedofilu.!- Odepchnęłam go od siebie i z powrotem wkroczyłam do swojego pokoju, gdzie na łóżku leżała Ada i robiła coś na telefonie.
-Co za chuj, złamany kutas , zajebany zboczeniec!- Wykrzykiwałam wszystkie wyzwiska jakie tylko znałam na temat mojego brata.
- Ej młoda ! Wiesz , że on się tylko droczy. - Odpowiedziała mi odrywając wzrok od telefonu.
-SERIO ? Dzięki , że mi powiedziałaś bo bym nie wiedziała. Serio. - Odezwałam się po cichu.
-Jezu.. O co Ci kurde chodzi? - Zapytała się mnie  pisząc coś na swoim telefonie.
-To już nie ważne. Chodźmy dziś na jakieś zakupy, co  ? - Poruszałam brwiami w dziwaczny sposób na co Ada wybuchnęła śmiechem.
-W sumie to możemy iść, muszę sobie kupić sukienkę na zakończenie roku i strój kąpielowy bo przecież wakacje.- Wstała z łóżka i zaczęła się zbierać.
-No ja też muszę kupić sukienkę. A gdzie ty się wybierasz?- Zapytałam, unosząc brwi , byłam zaszokowana ,że już chce iść do domu.
- Kochanie , muszę iść do domu po kasę i się przebrać bo patrz jak wyglądam. A po za tym to Ty też się musisz pozbierać. - Zaśmiała się i popatrzyła na swoje czarne szpilki z grymasem na twarzy.
- Ok... Pożyczę Ci trampki. - Uśmiechnęłam się i pognałam do garderoby.
- Jesteś zajebista ! Dziękuję.- Krzyknęła z mojego pokoju. Jest taka kochana.
-Nie ma za co kochana, odrobisz mi w polu!- Wybrałam pierwsze lepsze trampki.
- Ei ei ale Ty nie masz pola !- Popatrzyła się na mnie dziwnie i zaczęła się śmiać.
- Wiem , ale może kiedyś będę miała większy ogród nie ? - Rzuciłam trampki na podłogę i popatrzyłam na nią z udawanym wyrzutem.
-No dobra, dobra ! Może będziesz miała !- Uniosła ręce w geście poddania się.
-No. I to się rozumie. Dobra , spadaj się przebrać i bądź u mnie o 13:00 . Tylko się nie spóźnij, błagam.
-Ok. Jak mnie wyganiasz to idę, pa kochanie, będę równo o 13. - Cmoknęłyśmy się w policzek i Ada wyszła z mojego pokoju. W końcu udałam się do łazienki bo przecież nie będę przez cały dzień w ręczniku paradować. Wsunęłam na siebie czarne rurki i pomarańczową koszulę z krótkim rękawem i wzięłam się za rozczesywanie włosów, które zajęło mi chyba z 20 minut.
Zebrałam szybko wszystkie potrzebne rzeczy do mojej torebki i zeszłam na dół gdzie pachniało obiadem .
-Kochanie, Ty gotujesz?!- Wytrzeszczyłam oczy na mojego brata.
- Nie kurwa, tylko tak symuluje. - Jechało od niego sarkazmem na kilometr.
- No tak mi się wydawało właśnie.- Uśmiechnęłam się do niego słodko i wyciągnęłam z lodówki wodę.
- Idę z Adą na shopping , nie wiem czy będziesz potem w domu ale jak coś to będę dopiero koło 20:00 więc nie czekaj z kolacją. - Cmoknęłam go w policzek i poszłam ubierać buty.
-Ei a co z obiadem?!- Krzyknął do mnie z kuchni a zaraz po tym pojawił się w korytarzu.
-Daawid, przecież wiesz ,że nie jem tego posiłku. Jak już tak bardzo pragniesz to zostaw mi w mikrofali. - Uśmiechnęłam się i wiedziałam już ,że go mam.
- No dobrze, ale zjedz coś na mieście przynajmniej. - On się o mnie martwi ? Wtf? Gdzie jest kurwa  mój brat?
- Dobrze... A teraz idę bo Ada już na mnie czeka. Trzymaj się . - Cmoknęłam go jeszcze raz w policzek i wyszłam na dwór gdzie czekała już Ada.
- No koleżanko.. Kto się spóźnia to się spóźnia. Jest 13:01. - Popatrzyła na mnie miną typu "Masz przejebane" ale w jej oczach widać było iskierki rozbawienia.
- Przepraszam mamo.. To już się więcej nie powtórzy, obiecuję. - uśmiechnęłam się i przyłożyłam rękę do serca.
- Ogarnij dupe i pakuj się do auta bo jedziemy na zakupy !- krzyknęła mi wprost do ucha , czego wynikiem było to , że wyjebałam na ryj. Dookoła słychać było tylko śmiech Ady.
- Ughh..Jak ja Cię nienawidzę koleżanko ! - Otrzepałam się  i poprawiłam swoje ubranie.
- Przecież wiem ,że mnie kochasz. Tylko udajesz. - Zaczęła się ze mną drażnić..
- Chciałabyś. - mruknęłam pod nosem. Jechałyśmy około 15 minut zanim znalazłyśmy się w centrum handlowym .
- Co będziesz kupować? - Zapytała mnie Ada , zamykając swojego Nissana , którego dostała od rodziców.
- Nie wiem w sumie, chyba jakąś sukienkę i buty. - Zastanowiłam się przez chwile. No bo przecież nie kupię sobie spódnicy.
- Yhmm.. W sumie to ja też. Ale musimy sobie do tego jakąś seksowną bieliznę kupić. - Znów to jej dziwnie ułożone brwi.
- Wydaje mi się , że to dobry pomysł.- Wzięłam ją pod rękę i udałyśmy się do środka budynku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Ej znalazłam coś dla siebie.!- Krzyknęła moja przyjaciółka z drugiego końca sklepu, przez co wszystkie oczy klientów były zwrócone na nią.
- No co się gapicie jakbyście ducha zobaczyli ?  -Ona i jej nie wyparzony jęzor. Na szczęście wszyscy wróci do swoich wcześniejszych zajęć a Ada zmierzała ku mnie z jakąś sukienką na ramieniu.
-Patrz kurwa jakie cudeńko!- Krzyknęła wymachując mi białą sukienką przez oczami.
- Jejku jest naprawdę śliczna. Musisz ją kupić. !- Klepnęłam ją w tyłek i wrzuciłam sukienkę do koszyka.
-Taki mam zamiar ! A  teraz chodź , znajdziemy coś dla Ciebie,  w tamtej części sklepu są fajniejsze rzeczy.- Odpowiedziała mi i pociągnęła mnie za rękę na drugą stronę sklepu.
   Szukałyśmy bardzo długo , każda sukienka , która mi się podobała ,była słaba dla Ady. W końcu coś wpadło w moje ręce.
-Ada patrz na TO !- Rzuciłam się pędem w jej stronę.
- Jest zajebista, taka HOT. Kolesie z naszej szkoły padną jak Cię zobaczą. - Wydarła mi moją sukienkę z rąk i pobiegłyśmy do kasy.
   Chodziłyśmy jeszcze troche po centrum  i w końcu zdecydowałyśmy się pójść do sklepu z bielizną.
- Musimy mieć coś sexi pod sukienką , nie prawda? - Ada owinęła mi się w koło szyi.
- Przecież nikt nam nie będzie patrzył pod sukienki. - Popatrzyłam na nią dziwnie. Od razu puściła swoje ręce i ściągnęła je z mojej szyi.
- Ty się na niczym nie znasz. - Fuknęła i pierwsza weszła do sklepu..
- Taka moja natura. - Bąknęłam i poszłam za nią. Łaziłam bez celu bo przecież nic nie miałam zamiaru kupować. Nagle poczułam jak coś spada na moje ramie.
- Idź to przymierz mi powiedz jak będziesz gotowa. - Popatrzyłam na Adę śmiertelnym wzrokiem . Ale ruszyłam w stronę przebieralni. Gdy już znalazłam się w środku , popatrzyłam na bieliznę , którą dała mi Ada. Kurwa. Założyłam powoli materiał na swoje ciało , gotowa zawołałam Adę by się jej pokazać.
Wpadła do przymierzali , prawie zabijając się o drzwi. Odsunęła kotarę i popatrzyła na mnie wielkimi oczami. Wyglądam chujowo.
-Wyglądasz strasznie gorąco. Gdybym tylko mógł to bym Cię brał. - Skąd ja znam ten głos.
 Zerknęłam bardziej w bok , wysuwając się z przymierzalni, gdy przed moimi oczami pokazał się chłopak.
Ten jego uśmiech...
 KURWA.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Przepraszam, przepraszam , przepraszam... Zeszło mi  trochę, ale kompletnie nie miałam weny. Po za tym rozdział był już chwile temu tylko nie dodawałam.






-
-
-